Farbował włosy na zielono, nie lubił telefonów i był wulkanem pomysłów, które wyprzedzały epokę. Zrobił ogromnie dużo dla legnickiej kultury. M.in. stworzył Legnicę Cantat, najważniejszy obecnie turniej chórów w Polsce i powołał do życia wciąż istniejący chór Madrygał. Jest też patronem Legnickiego Centrum Kultury. Nie lubił jednak patosu, więc gdyby żył, zapewne bardzo ucieszyłaby go wiadomość, że już wkrótce zostanie "odbrązowiony". Przestanie być bardzo poważnym "patronem", za to znów stanie się po prostu człowiekiem - bohaterem spektaklu, jakiego jeszcze w Legnicy nie było.
Teatr im. Modrzejewskiej wraz z Legnickim Centrum Kultury przygotowują bowiem pierwsze, wspólne przedsięwzięcie sceniczne. "Człowiek na moście" będzie opowieścią zainspirowaną właśnie postacią Henryka Karlińskiego (1922 - 1975). Spektakl, podobnie jak jego bohater, nie będzie oczywisty.
- Fabuła będzie rozpięta między ukochaną przez Karlińskiego późnorenesansową Francją, a rzeczywistością PRL-u. Stąd właśnie tytuł "Człowiek na moście" - zdradza Jacek Głomb, reżyser spektaklu.
W czwartek w Zamku Piastowskim w Legnicy odbyła się konferencja prasowa, oficjalnie zapowiadająca to niecodzienne widowisko. Miejsce konferencji nie było przypadkowe. Spektakl będzie bowiem wystawiany właśnie na dziedzińcu zamku. Premierę zaplanowano na 23 maja, rozpocznie ona tegoroczny Ogólnopolski Turniej Chórów Legnica Cantat 45.
Potem "Człowiek na moście" wejdzie do stałego repertuaru legnickiego teatru.
Na razie nie wiadomo, kto zagra główną rolę, ponieważ wciąż trwają prace nad tekstem. Pisze go scenarzysta Robert Urbański.
Na pomysł widowiska, które przybliży postać twórcy Legnicy Cantat, wpadła Monika Szczerbińska - Walczak z Legnickiego Centrum Kultury, dyrygentka i szefowa turnieju. Z pomocą Roberta Urbańskiego już wiele miesięcy temu rozpoczęła żmudne, ale bardzo ciekawe poszukiwania faktów związanych z życiem Henryka Karlińskiego. Spotkania z ludźmi, którzy go znali, gromadzenie wspomnień i anegdot zaowocowały zebraniem tak ciekawych materiałów, że pierwotny pomysł widowiska zastąpiono ideą stworzenia spektaklu teatralnego. Reżyserowania podjął się Jacek Głomb, dyrektor Teatru im. Modrzejewskiej.
Gromadzenie materiałów wciąż trwa. Nie jest łatwe, ponieważ z osób najbliższych Henrykowi Karlińskiemu żyje już tylko jego wnuk. Co ciekawe, został odnaleziony przez... facebooka.
Łatwe nie było też życie Henryka Karlińskiego. Choć urodził się w Polsce, w Częstochowie, to lata szkolne spędził we Francji, a studia w Konwersatorium Muzycznym w Tuluzie przerwała mu wojna. Zamiast studiować, walczył więc w armii polskiej na Zachodzie. Do Polski wrócił dopiero dwa lata po wojnie, a w Legnicy zamieszkał w 1949 r.
- Wiele faktów musimy potwierdzać za granicą. To skomplikowane i czasochłonne. Prace cały czas trwają - mówi Monika Szczerbińska - Walczak.
Tak dokładna dokumentacja zaowocuje nie tylko w spektaklu.
- Planujemy wydanie książki o jego życiu - zapowiada Grzegorz Szczepaniak, dyrektor Legnickiego Centrum Kultury.
A że poszukiwania i ich efekty są bardzo emocjonujące, już wkrótce w naszym serwisie zamieścimy obszerny wywiad z Moniką Szczerbińską - Walczak, która o nich opowie.
Zapraszamy!
