Grzegorz Miecugow kupił sobie w Legnicy parasol, znana Pogodynka Omenaa Mensah wpadła w zachwyt na widok centrum miasta, syn francuskiego artysty Michela Grangera nie rozstawał się z czerwoną, satyrykonową czapką, gościom z Iranu podróż do Legnicy zajęła aż dwa dni, na legnickim lotnisku powstał obraz namalowany prawdziwym czołgiem....
Od czwartku Legnica żyła Satyrykonem. W tym roku wyjątkowo udanym. – Był taki, że chciałbym, aby każdy kolejny Satyrykom tak wyglądał – powiedział w niedzielę, późnym wieczorem, Grzegorz Szczepaniak, dyrektor Legnickiego Centrum Kultury. Właśnie szedł spać, bo satyrykonowe dni były dla pracowników LCK niezłym wyzwaniem: poza dziesiątkami obowiązków związanych z organizacją imprezy, trzeba było zająć się też tak niecodziennymi sprawami jak m.in.: przyjęcie 50-tonowego czołgu na lotnisku czy załatwienie na ostatnią chwilę specjalnego dźwigu, żeby telewizja TVN, która relacjonowała wydarzenia Satyrykonu, mogła pokazać z góry akcję malowania obrazu czołgiem przez Michela Grangera...
Ale wszystko się udało. Nawet pogoda się zlitowała i w ważnych chwilach deszcz nie padał. Choć w sobotę, w czasie, gdy Szkło Kontaktowe było transmitowane na żywo z ul. Św. Jana, sytuacja wyglądała poważnie. Widzowie tego w telwizorach nie widzieli, ale nadeszła nagle taka czarna chmura, że ekipa telewizyjna zaczęła w pośpiechu rozstawiać specjalny namiot, żeby w razie potrzeby osłonić prowadzących program. Na szczęście ulewa nie spadła.
- Wszystkie satyrykonowe wystawy mają świetny poziom i chwytają za serce, koncerty i imprezy towarzyszące wyszły super, Legniczanie licznie i chętnie w nich uczestniczyli, goście są bardzo zadowoleni, a o naszym mieście znów zrobiło się głośno. To był naprawdę udany Satyrykon – podsumował Szczepaniak.
W naszym serwisie relacjonowaliśmy na bieżąco satyrykonowe wydarzenia. Zachęcamy do lektury poprzednich informacji, jest w nich wiele ciekawostek. A do tegorocznego Satyrykonu będziemy jeszcze wracać. (EGO)
|