Czas wolny od prac nad obrazem, Michel Granger spędził na zwiedzaniu.
Oczarowało go wiele. – W Polsce są piękne dziewczyny, pięknie ubrane, zadbane, uśmiechnięte. To zwróciło moją uwagę – mówi francuski artysta, autor m.in. okładek płyt Jean Michela Jarre`a i plakatu Festiwalu Filmowego w Cannes.
Ujął go też m.in. Rynek we Wrocławiu. – Nie spodziewałem się, że to takie piękne miejsce, z taką architekturą. To była dla mnie prawdziwa niespodzianka I dodaje: - Miałem zupełnie inne wyobrażenie o Polakach. Myślałem, że są tacy raczej spokojni, z rezerwą. Tymczasem we wrocławskim Rynku trwał akurat festiwal muzyczny, było wielu ludzi, wspaniale się bawili. Wstąpiłem też do jednego z okolicznych pubów, w którym było dużo sympatycznych młodych ludzi. W Rynku panowała atmosfera święta, to było niesamowite – mówi Michel. Był też m.in. w Karpaczu.
W naszym kraju zaskoczyło go także to, że we wsiach ludzie hodują zwierzęta – krowy czy kury, uprawiają pola i z tego żyją. Mieszkający we Francji i podróżujący po świecie artysta widzi najczęściej wsie, w których ludzie po prostu mieszkają i odpoczywają po pracy, którą zwykle wykonują w miastach.
Przez ostatni tydzień Michel Granger pracował w Legnickim Centrum Kultury nad dokończeniem obrazu, który namalował w czerwcu czołgiem, podczas specjalnego performance`u na legnickim Satyrykonie.
Podzielił wielkie płótna na mniejsze fragmenty.
- Część zostanie dla Legnicy, a część dla mnie - mówi Michel Granger. - Legnica stanie się właścicielem jednego płótna długości 15 metrów i sześciu krótszych płócien, długości 5 metrów każde. Cztery kolejne płótna zostaną pocięte na 16 osobnych i sprzedane na aukcjach charytatywnych. Płótna, które zostaną dla mnie, po powrocie do Paryża naciągnę na ramy i będę prezentował na wystawach. M.in. w październiku będą wystawione w Belgii, w Antwerpii – tłumaczy artysta.
Jest zadowolony z performance`u i jego efektów. I nie kryje, że trochę się bał, czy performance w Legnicy się uda.
– Bo zdaję sobie sprawę, jak trudno jest zorganizować i przeprowadzić taką akcję. To wielkie przedsięwzięcie. Choćby sprowadzenie czołgu. I przecież wojskowi nie są przyzwyczajeni do malowania czołgiem obrazów. Ale Legnickie Centrum Kultury wszystko zorganizowało naprawdę bardzo, bardzo dobrze – podkreśla Granger.
Artysta, którego wystawy odbywają się na całym świecie mówi, że chciałby jak najszybciej znów przyjechać do Polski. Robić tu wystawy.
– Bardzo chciałbym zostać takim ambasadorem kultury w Polsce – uśmiecha się sympatyczny Michel Granger.
Przypomnijmy, że jeszcze tylko do 12 lipca w Galerii Sztuki w Legnicy można oglądać wystawę „Nic do zasygnalizowania” Michela Grangera. (EGO, tłum. M. Dancewicz-Pawlik)
|