Po trwającej 35 godzin, wyczerpującej podróży Zespół Pieśni i Tańca Legnica dotarł do miejscowości Yilan na Tajwanie. Tu trwa jeden z najbardziej elitarnych festiwali folklorystycznych dzieci i młodzieży na świecie: "2017 Yilan International Children′s Folklore & Folkgame Festiva"l.
Podróż rozpoczęła się w czwartek o 5.30 w Legnicy, skąd nasi artyści wyruszyli na warszawskie Okęcie. Potem był lot do Dubaju, który powitał nas czterdziestostopniowym upałem i to mimo bardzo późnej pory. Po kilkugodzinnym oczekiwaniu wylecieliśmy ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i po ośmiu godzinach lotu byliśmy w Taipei na Tajwanie, na lotnisku Taoyuan.
I od razu czekała nas pierwsza niespodzianka. Oprócz naszych opiekunek Dorothy i Jannifer czekali na nas mali ambasadorzy dobrej woli - skauci z Tajwanu. Przygotowali specjalną uroczystość powitania na Tajwanie. Dostaliśmy też chusty a potem były wspólne zdjęcia i śpiewanie, co nieco zaskoczyło służby bezpieczeństwa na lotnisku. Po chwili jednak i srodzy stróże prawa dobrze się bawili.
Po dwugodzinnej podróży autokarem wreszcie dotarliśmy do miejscowości Shangwu niedaleko miasta Yilan, gdzie zakwaterowane są wszystkie zespoły.
Od razu wzbudziliśmy ogromne zainteresowanie członków innych grup. Po kolacji jeszcze odprawa z organizatorami i zespołowa i można się było wreszcie położyć spać. - Mimo zmęczenia ciężko było zasnąć - powiedziała Gabrysia Marczyk. - Tyle mieliśmy wrażeń, w tak krótkim czasie, że trudno to nawet opisać.
W sobotę pobudka została zaplanowana na 7.45. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Polska i Tajwan są w zupełnie innych strefach czasowych. Dzieli je aż sześć godzin a to oznacza, że 7.45 to dla nas wciąż 1.45 w nocy. Na szczęście nikt nie zaspał. To ważne, bo mieszkańcy Tajwanu są nieprawdopodobnie punktualni i zwracają uwagę na najmniejsze nawet spóźnienie.
Po śniadaniu odbył się rozruch w sali prób a potem pojechaliśmy do Yilan, gdzie w pięknym parku stanęła festiwalowa scena. Udział w takim wydarzeniu to zaszczyt, przyjemność i przygoda, ale też ciężka praca. Nasi tancerze nie mieli zbyt wiele wolnego czasu, bo trzeba było "oswoić" scenę a najlepiej to zrobić poprzez próbę. Jak ciężka jest to praca mogą przekonać się tylko ci, którzy spróbowali kiedyś tańczyć i śpiewać przez pół godziny przy 35 stopniach Celsjusza i blisko 80-cio procentowej wilgotności powietrza w kostiumach stworzonych dla zupełnie innej strefy klimatycznej. Ekipa ZPiT Legnica poradziła sobie doskonale. Brawami zespół został nagrodzony nawet po próbie a po koncercie publiczność wypełniająca po brzegi amfiteatr w Yilan zgotowała naszym artystom bardzo gorącą owację. I wcale nie ze względu na panujące tu upały.
Jeszcze przed koncertem troje młodych adeptów dziennikarstwa zaprosiło nas na wywiad. Młodzi żurnaliści byli świetnie przygotowani i chyba nie zdążyli zadać wszystkich przygotowanych pytań. - Pytano nas o genezę zespołu i o to jak wygląda w nim praca - mówi Weronika Witowska. - Bardzo interesowali się strojami i tym, co jest najbardziej charakterystyczne w naszym folklorze. Opowiadałam nawet o tym dlaczego niektóre dziewczyny mają na głowie czepki a inne wianki. U nas chyba dla wszystkich jest jasne, że wianek to strój panny a czepiec mężatki. Dla nich była to spora niespodzianka.
Na koniec pierwszego dnia znowu były wspólne zdjęcia i rozmowy ze spotkanymi przechodniami. Potem krótka podróż, kolacja i… dyskoteka. Zgadnijcie kto królował na parkiecie?
Grzegorz Szczepaniak, Shangwu, region Yilan, Tajwan.