Powoli dobiega końca udział Zespołu Pieśni i Tańca "Legnica" w "2017 Yilan International Children′s Folklore & Folkgame Festival", który trwa w miejscowości Yilan na Tajwanie. W piątek odbył się być może ostatni z udziałem legniczan występ w ramach tego festiwalu a wszystko z powodu tajfunu, który przechodzi nad wyspą. To jednak nie koniec wizyty na Tajwanie.
Zanim nadciągnęły chmury tajfunu było sporo pracy.
Zespół miał bowiem kolejne koncerty na głównej scenie, ale dostał też zaproszenie na inne, odbywające się równolegle, wydarzenie: Duo - Long Fringe Festival. To była nagroda za wysoki poziom artystyczny prezentowany przez "Legnicę". Występ na żywo transmitowała lokalna telewizja.
Nasi młodzi artyści biorą też udział w wielu warsztatach rękodzieła, była wizyta w jednej ze szkół, gdzie obejrzeliśmy fragmenty chińskiej tradycyjnej opery w wykonaniu uczennic, które uczęszczają na dodatkowe zajęcia "kółka operowego".
Potem nasza młodzież zaprezentowała jeden z tańców i rozpoczęła się wspólna nauka. Dziewczyny z Tajwanu uczyły niektórych gestów wykorzystywanych w operowych przedstawieniach a nasi artyści układu, który nazywa się "zajączek". Na koniec kolejne wspólne warsztaty rękodzielnicze.
Mimo natłoku zajęć udało się też pojechać nad ocean i nieco poserfować. Tym razem nie w Internecie a na autentycznych falach Pacyfiku.
Była wizyta na nocnym targu pełnym lokalnych przysmaków, buddyjskiej świątyni i w wiosce rybackiej, gdzie odbyły się warsztaty tworzenia swoistych "piszczałek" z… kaktusa. Można też było łowić kraby. Kilku młodym legniczanom szło to zupełnie dobrze.
Organizatorzy zapraszają też zespoły na wieczory integracyjne. Gospodarzami takich wydarzeń są dwie grupy, ale przyjść może każdy. "Legnica" bawiła się z grupą z Japonii. Przyjaciele z Kraju Kwitnącej Wiśni grają na tradycyjnych japońskich bębnach Taiko.
Była więc okazja do zagrania na tych instrumentach a legniczanie nauczyli Japończyków poloneza.
W polsko-japońskiej integracji wzięli też udział Rosjanie, którzy właśnie przyjechali na festiwal. Zespół pochodzi z maleńkiej miejscowości na Syberii, ale z polonezem tancerki grupy nie miały żadnego problemu.
- Doskonale znamy i lubimy wasz taniec, ale przez myśl mi nie przyszło, że będziemy go tańczyć na Tajwanie z Polakami i Japończykami - śmieje się Waleria, która studiuje na co dzień w Sankt Petersburgu. I taki właśnie jest ten festiwal - pełen pracy, ale też nowych przyjaźni i zupełnie niespodziewanych spotkań i wydarzeń.
W sobotę Anna Zięba, szefowa artystyczna tajwańskiego tourne, zorganizowała warsztaty z tworzenia kwiatów z bibuły. Efekty przerosły najśmielsze oczekiwania a część powstałych kwiatków nasi młodsi tancerze podarowali sympatycznym Meksykankom. Reprezentacje Polski i Meksyku mieszkają na jednym piętrze a członkowie obu ekip zdążyli się oczywiście bardzo zaprzyjaźnić.
W ostatnich dniach sporo mówiło się też o tajfunach zbliżających się do Tajwanu. W piątek stało się jasne, że połączą się w jedną ogromną burzę i kierownictwo festiwalu podjęło decyzję o jego zawieszeniu. - Przyjęliśmy ją z pewną ulgą, bo chociaż ciągnie na scenę, to jednak jesteśmy już mocno zmęczeni intensywnością występów, mamy trochę kontuzji, wymagających przede wszystkim właśnie odpoczynku i trochę też zatęskniliśmy za wakacyjnym "nic nie robieniem" - mówi Norbert Szkabar, który w zespole jest już piętnaście lat a podczas tego wyjazdu nie tylko tańczy i śpiewa, ale pełni też funkcję wychowawcy dla młodszych członków grupy.
Jak się okazuje nie jest to łatwe zadanie. - No cóż, sam, jako szeregowy tancerz, miewałem pomysły, z których z perspektywy czasu, nie jestem dumny - śmieje się Norbert. - Myślałem, że znam wszystkie "sztuczki" nastolatków i muszę przyznać, że chwilami jestem jednak mocno zaskoczony, bo moi podopieczni wykazują się niebywałą fantazją. Czasem trzeba na nich tupnąć, ale wciąż jesteśmy też fajną grupą przyjaciół.
W sobotę odbyła się uroczysta inicjacja dla tych członków zespołu, którzy są pierwszy raz na takim wyjeździe. Jak się jednak okazało nie tylko dla nich, bo na tancerki zostały też pasowane Dorothy i Jennifer, czyli nasze tajwańskie opiekunki. Śmiechu było co niemiara.
W poniedziałek rano zespół wyjeżdża z Shangwu i opuszcza festiwal. Kolejnym celem będzie Keelung.
Grzegorz Szczepaniak, Shangwu, region Yilan, Tajwan.