Podczas sesji Rady Miasta Legnica, która odbyła się 28 grudnia 2009 roku radni PO, PiS i LPR zmienili zapisy w projekcie budżetu przygotowanym przez Prezydenta Tadeusza Krzakowskiego. Jedną ze zmian było obniżenie dotacji dla Legnickiego Centrum Kultury o kwotę 400 tys. złotych. M.in. ta decyzja wywołała falę komentarzy i krytyki dla podjętych przez radnych działań i to nie tylko z mojej strony. Krytyka ta jest w pełni uzasadniona.
Swą decyzję radni PO motywowali a teraz próbują bronić argumentami, które albo są przekłamane, albo nieprawdziwe, albo wreszcie wyrwane z kontekstu. Wikłają w ten sposób LCK w kreowane w mieście konflikty polityczne. Niechętnie po raz kolejny zabieram głos w tej sprawie, ale nie można milczeć, kiedy próbuje się nieprawdziwymi argumentami i manipulując danymi podważać dorobek i oczerniać instytucję, którą kieruję.
Radni PO, PiS i LPR, podejmując decyzję o zmniejszeniu dotacji, wykreślili z listy imprez organizowanych przez LCK Dni Legnicy, turnieje tańca towarzyskiego, koncerty Legnickiej Orkiestry Symfonicznej i Legnickiej Orkiestry Dętej (w praktyce stawiając pod dużym znakiem zapytania ich dalszą egzystencję). Centrum nie wesprze turnieju dla młodych skrzypków „Młody Paganini”, nie zorganizuje kolejnej edycji Conversatorium Organowego.
Piórem przewodniczącego Klubu Radnych Platformy Obywatelskiej Rady Miejskiej w Legnicy autorzy zmian w budżecie chcą przekonać mieszkańców, że „nie musimy mieć co roku wielkich pokazowych imprez, zapewniając gwiazdom pierwszego formatu sowite gaże”. Uważam wręcz przeciwnie: nie możemy sobie pozwolić na rezygnację z zapraszania gwiazd do Legnicy, bo takich koncertów chcą mieszkańcy i zwyczajnie miasto na to stać. Czym, według radnych PO, PiS i LPR są gorsi legniczanie od sąsiadów ze Złotoryi, Polkowic, Głogowa, Jeleniej Góry czy Wrocławia, że państwo radni zabierają nam dobrą rozrywkę i skazują na miano kulturalnej pustyni?
Radni pozostający w opozycji do Prezydenta Tadeusza Krzakowskiego próbują przekonywać, że LCK otrzymuje z budżetu miasta za dużo środków, których zmniejszenie nie powinno ich zdaniem wpłynąć na sytuację firmy. Twierdzą, że ich decyzje podyktowane są chęcią oszczędzania pieniędzy. Zarzuca się nam, że straszymy mieszkańców odwoływaniem imprez, nie staramy się pozyskiwać funduszy z zewnątrz i trawimy pieniądze na delegacje. Nie trzeba wielkiego wysiłku, by wykazać, że wszystkie te zarzuty bardzo dalekie są od faktów.
Pan Przewodniczący w oświadczeniu przesłanym mediom prezentuje zestawienie kwot przeznaczanych w ostatnich latach na dotacje budżetu miasta dla LCK. Zestawia kwotę 2.262.000 złotych dotacji w 2005 roku z kwotą 3.728.000 w roku 2009. Wzrost jest rzeczywiście imponujący, jesteśmy wdzięczni wszystkim, którzy się do niego przyczynili. Za tymi zwiększonymi o około 1,5 mln. zł. środkami są bardzo konkretne działania, o których jednak Pan Przewodniczący nie wspomina choćby jednym słowem. Koncerty takich wykonawców, jak m.in. Kult, Katarzyna Nosowska, TSA, VOOVOO, Coma, Kombi, Feel, Akcent, Indios Bravos, Nocna Zmiana Bluesa, Obstawa Prezydenta, Kith Dunn, Danzel, Hurt, Stanisław Sojka, Maciej Maleńczuk, Ewa Bem, Kayah, Katarzyna Cerekwicka, Alosza Awdiejew, Acid Drinkers, Trio Egzotyczne, Justyna Steczkowska, Renata Przemyk, Artur Andrus z czołówką polskiego kabaretu, znakomitości muzyki chóralnej, jazzowej, organowej, Marek Niedźwiecki (którego pobyt w Legnicy kosztował tyle, co hotel na jedną noc dla trzech osób i 15 litrów oleju napędowego), Grzegorz Miecugow i Tomasz Sianecki (też „w cenie” hotelu) oraz wielu, wielu innych nie byłyby w Legnicy możliwe, gdyby nie te środki. Dzięki nim zmieniły swe oblicze Satyrykon, Legnica Cantat, Dni Legnicy czy Letnia Akademia Filmowa. Zarzucanie LCK, że angażuje finanse w godziwą rozrywkę dla mieszkańców miasta wydaje się co najmniej nie na miejscu. Trzeba też pamiętać, że koszty działania LCK rosną, bo coraz wyższe są ceny towarów i usług, mediów. Od 2005 roku ludzie w Polsce znacznie lepiej zarabiają i nasi pracownicy także podwyżki otrzymywali, choć pensje w LCK są nadal w znacznej większości dalekie od choćby średniej krajowej. Tymczasem pracują tu znakomici fachowcy, których atutem jest m.in. wykształcenie, doświadczenie, kreatywność, zaangażowanie i pasja objawiające się w świetnych efektach tej pracy. Zbudowanie takiego zespołu nie było łatwe i nie dopuszczę, by nasi pracownicy odpowiadali za czyjeś nierozsądne decyzje. Są oni ogromnym kapitałem Legnicy, o który trzeba dbać.
Pan Przewodniczący sugeruje również, że zmniejszenie dotacji o 400 tys. zł. nie powinno wpłynąć znacząco na kondycję finansową LCK. To wręcz niewiarygodny objaw niewiedzy o sytuacji panującej w jednej z miejskich instytucji. Wystarczy bowiem znowu zerknąć na wykonanie dotacji w 2009 roku (3.728.000 zł) oraz na „zafundowaną” przez część radnych dotację na rok 2010 (2.993.000), odjąć i okaże się, że dotacja tak naprawdę jest mniejsza o 700.000 zł a to oznacza budżetową katastrofę dla LCK. Należy dodać, że znajdujące się pod ścisłą kontrolą i niezwykle trudne do dalszego zmniejszenia tzw. koszty ogólnego zarządu w LCK, czyli stałe opłaty to w skali roku kwota około 2.200.000 zł. Na organizację imprez pozostaje więc około 800.000 zł! To bardzo mało, kiedy zważy się, że budżet niewielkiej w skali innych działań LCK imprezy takiej, jak turniej tańca o „Złotego lwa” to 80.000 zł. Ta sytuacja ogranicza też możliwości pozyskiwania środków zewnętrznych, bo działa tu prosta zasada: więcej zainwestujesz – więcej dostaniesz. W tej sytuacji twierdzenie Pana Przewodniczącego, jakoby LCK próbowało szantażować radnych i straszyć legniczan odwoływaniem imprez pozostawiam bez komentarza.
Pan Przewodniczący twierdzi, że nasz budżet jest duży. To nieprawda. Jest znacznie mniejszy, niż budżet jednej tylko z imprez organizowanych w tym roku przez Operę Wrocławską (Letni Festiwal Operowy na Wodzie kosztować będzie grubo ponad 4 mln. zł). Stanowi niecały procent budżetu miasta (nawet przed cięciami rady). „Zaoszczędzone” kosztem LCK środki niewiele zmienią w budżetach miejskich inwestycji, bo tam nakłady liczy się w milionach, nie setkach tysięcy złoty. Dla nas oznacza to decyzje dramatyczne, z którymi nie sposób się pogodzić.
Kolejny absurdalny i wynikający z porażającej niewiedzy zarzut dotyczy domniemanego braku zaangażowania w pozyskiwanie środków zewnętrznych. Tu Pan Przewodniczący manipuluje faktami, bo podając kwoty dotacji nie wspomina, że owe dotacje to tylko część budżetu LCK. Drugą część stanowią wpływy, środki wypracowane i pozyskane. W roku 2008 wynosiły one około 1.250.000 zł. Wynik ubiegłego roku był wprawdzie znacznie gorszy, ale ogromny wpływ na to miał kryzys oraz spowodowane remontem sal LCK ogromne zmniejszenie wpływów z ich wynajmu. Już podjęte zostały jednak działania, które mają poprawić koniunkturę. W końcówce roku w LCK powstało kilkanaście wniosków o środki pochodzące z różnych źródeł zewnętrznych w tym nowych. W ramach wewnętrznej reorganizacji powstało też stanowisko pracownika zajmującego się niemal wyłącznie kontaktami z biznesem, bo dotychczas podejmowane próby pozyskiwania środków sponsorskich okazały się niezadowalające. Niemniej środki takie były pozyskiwane.
Chcąc rozmawiać o kwotach, które są wydawane na delegacje nie można podawać tylko ich wielkości, ale trzeba określić cele, na jakie są przeznaczane. A cele te wiążą się głównie z promocją legnickiego dorobku kulturalnego, samego miasta i regionu w Europie a także poszukiwaniem partnerów do współpracy i to na wielu polach. Do legnickiego Satyrykonu ustawiła się kolejka chętnych, którzy chcieliby go pokazać, bo wystawę udało się doskonale wypromować poza granicami Polski. Była prezentowana, jako pierwsza satyryczna wystawa w historii, w budynku Parlamentu Europejskiego w Brukseli a przy okazji w tym szacownym miejscu po raz pierwszy była promowana Legnica. Tam trzeba się pokazać z jak najlepszej strony i to się udało. Wyrzucanie nam, że była to promocja za droga oznaczać może tylko jedno: kompletny brak wiedzy o realiach takich przedsięwzięć.
Zarzuty radnych odpowiedzialnych za niszczenie budżetu LCK warte są więc tyle, co nic. Pragnę jednak podkreślić, że nie występuję przeciwko któremukolwiek z radnych, nie mieszam się do polityki, bo nie od tego jestem. Zabieram głos, by bronić prawa mieszkańców naszego miasta (także posiadających mandaty radnych) do godnej rozrywki, na którą zasługują i na którą miasto stać. Nie pozwolę oczerniać instytucji, którą kieruję i bagatelizować znakomitej pracy, którą wykonuje załoga LCK. Nie chcę się pogodzić z wizją Legnicy, która jest zaściankiem, w której znowu ożyje hasło „u nas nic się nie dzieje”. Marzy mi się, by zwłaszcza radni PO, którzy mają olbrzymie możliwości wspierania naszych starań o pozyskiwanie dla Legnicy środków rządowych, marszałkowskich czy unijnych wreszcie zaczęli to robić, bo to jeden z ich obowiązków. Przez blisko cztery lata mojej pracy w LCK tylko raz, 19 grudnia ubiegłego roku, radny PO zainteresował się podejmowanymi przez nas wysiłkami o ich pozyskanie. Pytanie „jak mogę wam pomóc?” niestety nie padło. A szkoda.
Grzegorz Szczepaniak, dyrektor Legnickiego Centrum Kultury.
|