LCK

Zmarł Krzysztof Krawczyk - w polskiej muzyce skończyła się pewna epoka. Bo bez cienia przesady powiedzieć można, że twórczość najbardziej rozpoznawalnego Trubadura była niczym kalejdoskop mieniący się różnymi barwami kilku epok polskiej muzyki rozrywkowej. Rod Stewart, Goran Bregović, Maciej Maleńczuk, Muniek Staszczyk, Katarzyna Nosowska, Edyta Bartosiewicz, Andrzej Piaseczny, Ras Luta - to natomiast tylko część długiej listy artystów, którzy współpracując z wokalistą znanym z przebojów takich jak "Parostatek", "Jak minął dzień" czy "Rysunek na szkle" pokazali jego nieco inne, uwspółcześnione oblicze. O tym, jak Krzysztof Krawczyk ważny był dla polskiej kultury świadczy też trwające kilkanaście ostatnich godzin całkowicie spontaniczne i zataczające szerokie kręgi zawładnięcie mediów - zarówno tych tradycyjnych, jak i nowoczesnych - wspomnieniami i dźwiękami Jego licznych evergreenów.

Michał Przechera w 2016 roku, jeszcze jako współpracownik magazynu CKM, miał okazję przeprowadzić wywiad numeru z Krzysztofem Krawczykiem: "Możliwość rozmowy z taką legendą do dziś traktuję jako wyróżnienie i jeden z najważniejszych momentów mojej pracy dziennikarskiej. Już sama organizacja wywiadu zapowiadała konkret: od przedstawienia pomysłu na wywiad menadżerowi Andrzejowi Kosmali do spotkania z Krawczykiem w warszawskim hotelu MDM minęło zaledwie kilka dni. Podczas spotkania z osobą tak zasłużoną dla polskiej estrady ani przez moment nie dało odczuć się żadnego gwiazdorstwa czy nawet wynikającego z różnicy wieku mentorstwa - jeden z najsłynniejszych gwiazdorów polskiej estrady na samym początku zaproponował piwny toast za udane spotkanie, a podczas trwającej godzinę dyskusji nie uciekał od trudnych tematów: niczym starzy znajomi gadaliśmy o Jego relacjach z kobietami, walce z uzależnieniami czy powodach niezrealizowania upragnionego American Dream. Gdy tylko pojawił się temat piosenek, mój rozmówca spontanicznie zaczął śpiewać - to typ człowieka, który żył muzyką i był w stanie przekonać do siebie i swojej twórczości nawet miłośników zupełnie innych gatunków. Swoją drogą, pewnie nie wszyscy wiedzą, ze pan Krzysztof dobrze odnajdował się wśród rockmanów; bywał nawet na festiwalu w Jarocinie, podczas wywiadu wspomniał występy Jego przyjaciół z grupy SBB i backstage′owe posiedzenia... Gdzieś tam na górze pewnie trwa właśnie gitarowa impreza. W końcu data śmierci Krawczyka to 5 kwietnia - dokładnie tak, jak w przypadku grunge′owych legend: Kurta Cobaina z Nirvany oraz Layne′a Staleya z Alice In Chains..." - podsumowuje Michał.

Poniższe zdjęcia pochodzą ze Święta Legnicy, które odbyło się 26 czerwca 2011 roku. Oprócz zdjęć uśmiechniętego Pana Krzysztofa na scenie nostalgię dziś budzić może także beztroski, wesoły tłum miłośników muzyki, który wówczas zgromadził się w legnickim Rynku...

Krzysztof Krawczyk

Krzysztof Krawczyk

Legnickie wspomnienie o Krzysztofie Krawczyku