W 2010 roku legniczanie mogli obejrzeć na żywo koncert wielkiego Bobby McFerrina, posłuchać wspólnego występu światowej klasy wirtuozów: Roberta Makowicza i prof. Andrzej Chorosiński, poskakać na koncercie Agnieszki Chylińskiej oraz obejrzeć wiele wystaw i wziąć udział w licznych, ciekawych wydarzeniach kulturalnych.
A jak będzie w tym roku? Karnawał to nie tylko czas szampańskiej zabawy, ale i podsumowań oraz snucia planów. Rozmawiamy z Grzegorzem Szczepaniakiem, dyrektorem Legnickiego Centrum Kultury.
Najważniejsze wydarzenia kulturalne minionego roku to.....
- ... koncert Bobby McFerrina i wszystko to, co działo się wokół Ogólnopolskiego Turnieju Chórów Legnica Cantat – zarówno jeśli chodzi o konkurs chórów, jak i o imprezy towarzyszące. Nie jest tajemnicą, że konkurs dla chórów przeżywał od kilku lat pewną stagnację. Zresztą w ogóle mamy jakiś kryzys w chóralistyce. Dzięki temu, że wprowadziliśmy kilka zmian, konkurs ożył, a i imprezy towarzyszące były bardzo udane. Na czele z tą najważniejszą, czyli właśnie koncertem Bobby McFerrina. Organizacją tego koncertu Legnickie Centrum Kultury udowodniło, że jeżeli tylko ma fundusze, to może być partnerem gwiazdy największego, światowego formatu. Spełniliśmy wszystkie stawiane przez McFerrina wymagania, wszystko zagrało także organizacyjnie i technicznie. W efekcie i artysta był zachwycony, i publiczność. W dodatku udało nam się zaprosić McFerrina do Legnicy za naprawdę niewielkie pieniądze w porównaniu do rzeczywistej gaży artysty.
Co się jeszcze w minionym roku powiodło?
- To, że po rocznej przerwie, spowodowanej brakiem funduszy, wróciło do Legnicy Conversatorium Organowe. Jestem szczęśliwy z dwóch powodów - po pierwsze, że było na bardzo wysokim poziomie. Po drugie, że zrobiliśmy Conversatorium wspólnie z prof. Stanisławem Moryto, choć szefostwo artystyczne profesora „wisiało na włosku”, z przyczyn od nas niezależnych. Ale się udało.
Ogromnie cieszy mnie także to, że Legnickie Wieczory Organowe przyciągają coraz większą publiczność. Od kilku lat staramy się, aby koncerty organowe w Katedrze były ciekawe i urozmaicone. To przynosi efekty - przecież wspólny występ Roberta Makowicza i prof. Andrzeja Chorosińskiego to wydarzenie ze światowej „półki”, które ogromnie podobało się słuchaczom. Podobnie jak koncerty wirtuozów którzy przyjeżdżali do Katedry z różnych zakątków świata.
Za udane uważam także Dni Parku - zorganizowaliśmy je po raz pierwszy - w rocznicę nawałnicy, która spustoszyła nasz Park. Ale jak widać – ani Park, ani tym bardziej legniczanie się nie poddali. Chcemy, aby ta impreza na stałe zagościła w kalendarzu legnickich wydarzeń kulturalnych. I w takiej właśnie formule jak ta ubiegłoroczna – żeby było i trochę muzyki klasycznej, i rozrywkowej, i tańca, i teatru. Myślę, że każdy znalazł w Dniach Parku coś dla siebie.
Bardzo udały się także Blues Day i Jazz Day – cieszyły się wielkim zainteresowaniem publiczności. Przybyli na nie tylko Legniczanie, ale mieszkańcy całego niemal regionu. I wysłuchali koncertów na naprawdę wysokim poziomie.
Ogromnym sukcesem minionego roku jest także to, że w Rynku ruszyła tak długo oczekiwana Galeria Satyrykonu.
A co udało się mniej?
- Mam wrażenie, że nieco „zwolnił” festiwal towarzyszący Satyrykonowi. Nie chodzi mi o sam konkurs Satyrykonu – on od lat ma się świetnie, ma rangę i prestiż u artystów z dosłownie całego świata, którzy przysyłają swoje prace nawet z najodleglejszych zakątków kuli ziemskiej. Każdego roku co najmniej kilkaset. To zasługa pani Elżbiety Pietraszko, która jest najlepszym fachowcem i matką sukcesu Satyrykonu.
Chodzi mi natomiast o czerwcowy festiwal towarzyszący Satyrykonowi, odbywający się w Legnicy. Myślę - i to nie tylko moja opinia - że mógłby być lepszy. Pracujemy nad tym i w tym roku chcielibyśmy wprowadzić pewne zmiany. Wierzę, że na lepsze.
Generalnie, podsumowując miniony rok, uważam, że był udany, choć czuję pewien niedosyt. Wiadomo, zawsze chciałoby się więcej. Jednak to był rok kryzysu, na realizację wielu pomysłów zabrakło pieniędzy, ale i tak nieźle sobie poradziliśmy. Głównie dzięki ciężkiej pracy, umiejętnościom i pomysłowości pracowników Legnickiego Centrum Kultury, którym za to serdecznie dziękuję. Przede wszystkim Marcinowi Andrzejewskiemu, mojemu zastępcy, który najbardziej nawet kryzysową sytuację potrafi przekuć w sukces.
Pomogły pieniądze z tzw. zewnętrznych źródeł, czyli np. z Unii Europejskiej czy Urzędu Marszałkowskiego. Udało nam się w minionym roku pozyskać prawie milion złotych różnych dotacji zewnętrznych, które przeznaczyliśmy na organizację imprez. Pozyskanie tak dużych środków uważam za prawdziwy sukces. I tu z kolei ukłony dla całej ekipy naszego Działu Komunikacji i Współpracy Zagranicznej. Wykonali ciężką pracę, którą trudno przecenić, ale dla naszej publiczności tak naprawdę niedostrzegalną. Dlatego tą drogą chciałbym za to zaangażowanie podziękować
|