Paweł Jurczyk z młodego gniewnego legnickiej sceny alternatywnej stał się... w zasadzie nadal jest tym samym "gniewnym", choć lata lecą.
Można powiedzieć, że w Legnicy przez ostanie trzy dekady w alternatywnych działaniach niewiele się zmieniło. O prehistorycznych koncertach organizowanych w latach osiemdziesiątych m.in. przez Krzyśka Mokanka (Hajt Parki), Remika Pulwera, Stasiastego czy moją skromną osobę pamiętają najstarsi górale i właśnie Paweł Jurczyk, który już wtedy jako młody człowiek był aktywnym uczestnikiem niezależnej sceny legnickiej. I na szczęście Paweł nie został tylko biernym odbiorcą kultury, ale także jest współtwórcą.
Legnica zawsze pod skorupą oficjalnej kultury kipiała działaniami nie poddającymi się rygorom, dyrektywom, cenzorom. Grały zespoły (Strefa Destrukcji, Ofiary Agrafki z Chojnowa, Maria Nefeli, The Gonzaless, Krawat i wiele innych), wychodziły ziny (gazetki anarcho-punkowe bez ingerencji cenzury). Jednego z nich - "Europa III" od połowy lat osiemdziesiątych robiliśmy siłami kapeli The Gonzaless/The Less. Tu pojawiła się rubryka "Ploty, grzmoty i odloty". Potem ta rubryka została zaproszona wraz ze mną do ś.p. tygodnika "Konkrety", prowadziłem ją pod pseudo "prezes", a gdy czasu już brakło pojawił się Wice czyli Paweł, z którym pociągnęliśmy rubrykę kolejnych parę lat. Na tych łamach zaistniały koncerty obecnego cyklu Strefa de. Paweł oczywiście by i jest aktywny w wielu alternatywnych obszarach, zna wszystkich z tego środowiska, jego znają wszyscy.
Świat się zmienia, ale początkujące kapele jak zawsze mają trudniej, nikt ich nie zaprosi, brak imprez na których mogą zweryfikować swój przekaz stając naprzeciw żywej publiki. Ok, są różne tjuby i tym podobne - to na pewno pomaga wyjść z symbolicznego garażu, ale takie imprezy jak te robione przez Pawła Jurczyka są nie do przebicia.
Koncerty Strefy de, które jeszcze w ubiegłym wieku (jak to brzmi, jeszcze tylko cylinder na głowę...) bez stałej nazwy zaistniały na scenie teatru, a potem Akademii Rycerskiej Paweł rozwinął na poziom w pełni profesjonalny, nie tracąc charakteru. Grają wielcy muzyki alternatywnej, już nie tylko z Polski, ale także ze świata. Ale na szczęście nadal pojawiają się kapele lokalne. I oby tak dalej, póki my żyjemy...
pozdrawiam
Marek Szpyra