Kameralny Zespół Muzyki Północno Wschodniej i Popołudniowej „Pro Forma” z Olsztyna, pod dyrekcją Marcina Wawruka, zdobył Grand Prix, czyli Złotą Lutnię im. Jerzego Libana na 40 Ogólnopolskim Turnieju Chórów Legnica Cantat.
Chór zdobył Złotą Lutnię po raz trzeci. Oznacza to, że nagroda przechodzi na jego własność. A to zdarzyło się w czterdziestoletniej historii legnickiego Turnieju tylko dwa razy. Teraz po raz trzeci. – Złota Lutnia zostanie umieszczona w specjalnej gablocie na zamku w Olsztynie – powiedział nam, zaraz po ogłoszeniu werdyktu jury, Marcin Wawruk. To jeden z najwybitniejszych w naszym kraju chórmistrzów i aranżerów muzyki chóralnej. Widzowie telewizji znają go m.in. z show „Fabryka Gwiazd”, w której był nauczycielem śpiewu. - Jestem przeszczęśliwy, ale teraz marzę głównie o tym, aby położyć się spać. Zwycięstwo będziemy tak naprawdę świętować po powrocie do Olsztyna, kiedy już opadną z nas te wielkie emocje – uśmiechał się Marcin Wawruk.
Chórzyści z Pro Formy, podobnie jak dyrygent, też nie mogli w sobotę ochłonąć. – Cieszymy się ogromnie! – mówili nam po werdykcie.
Zwycięstwo w legnickim Turnieju to dla chórów bardzo prestiżowa sprawa. Legnica Cantat ma w kraju zdecydowanie najlepszą markę i najdłuższą tradycję wśród konkursów chóralistyki. Chóry, który odnoszą w Legnicy sukcesy, wyznaczają na dany rok krajową czołówkę. – Nazwa chóru, który wygrywa Legnicę Cantat, staje się znana i rozpoznawalna. A o zespole od razu wiadomo, że ma markę. Choć w przypadku Pro Formy to nie jest przełom, bo ten chór jest już znany i zewsząd doceniany – powiedział prof. Krzysztof Szydzisz, przewodniczący jury. I dodał: - Mieliśmy trudny orzech do zgryzienia, ponieważ poziom wszystkich chórów biorących udział w turnieju był naprawdę wysoki.
W tegorocznym Turnieju Legnica Cantat 40 wzięło udział osiem najlepszych chórów w kraju.
Zdaniem prof. Szydzisza siła legnickiego Turnieju tkwi także w tzw. „świeżym powiewie”, mimo dość sędziwego wieku Turnieju. Chodzi m.in. o towarzyszące koncerty, choćby koncert Legnica Cantat Super Songs, gdzie chóry śpiewając z artystami muzyki pop, pokazują się z zupełnie nowej strony. – To wreszcie burzy mit, że chór może śpiewać tylko w kościele, gdy jest smutno. Pokazuje, że chóry mają naprawdę ogromne możliwości – podsumował prof. Szydzisz. (EGO)
|