Czy kultura jest szansą na rozwój? - na ten temat debatowali przed południem uczestnicy wydarzeń związanych z obchodami 35. urodzin Legnickiego Centrum Kultury.
Zaprezentowane zostały bardzo ciekawe wykłady i prelekcje. Wynika z nich jednoznaczna odpowiedź na pytanie, które było tematem spotkania: tak, kultura jest szansą na rozwójdla każdego miasta i miasteczka. Ale tylko wtedy, kiedy odpowiadające za jej tworzenie w danym miejscu instytucje będą pamiętać, że otaczający nas świat ciągle się zmienia. Oczekiwania ludzi też.
- I trzeba za tym nadążać. To powinno być wyznacznikiem podejmowanych działań kulturalnych - mówiła w swoim wykładzie Ewa Zbroja z Narodowego Centrum Kultury.
Tymczasem wiele placówek kultury wciąż funkcjonuje w oparciu o utarte od lat schematy.
- A tak się nie da skutecznie działać - mówiła Ewa Zbroja. - Chodzi np. o promocję imprez. Nie wystarczy wydrukować dziesięciu plakatów a potem dziwić się, że nikt nie przyszedł na imprezę. Zbadaliśmy 50 domów kultury w całej Polsce. Część z nich nawet nie wiedziało, jak wykorzystać do promocji internet, który jest przecież potężnym nośnikiem informacji w dzisiejszym świecie! Rzeczywistość wokół nas się zmienia i trzeba umieć ją diagnozować, wyciągać wnioski.
Ewa Zbroja zwróciła uwagę na to, że sukces nowoczesnych placówek kultury zależy oczywiście od wielu czynników, ale jako jeden z ich "braków" wymieniła m.in. zbyt małą promocję lokalnych twórców, miejscowych artystów amatorów. A przecież tacy są wszędzie, warto ich pokazywać i zachęcać w ten sposób mieszkańców do tego, aby bezpośrednio tworzyli kulturę w danym mieście, a nie tylko byli jej biernymi widzami.
Przedstawicielka Narodowego Centrum Kultury nie krytykowała jednak dla "idei". Jej celne spostrzeżenia i rady, jak unikać błędów, jak zmieniać sposób myślenia, były naprawdę interesujące.
Taki nowoczesny sposób myślenia funkcjonuje bez wątpienia w ośrodku kultury we Wleniu. Ten mały ośrodek nie ma pieniędzy, za to ma wielkie chęci do działania.
- Po latach rożnych doświadczeń, nieraz nawet perturbacji, zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nie możemy oczekiwać, że ktoś coś za nas zmieni - mówi Anna Komsta (fot), szefowa wleńskiego ośrodka kultury. - Zrozumieliśmy, że w naszym ośrodku coś może zmienić się na lepsze tylko wtedy, jeśli my sami się zmienimy. Tego nauczyły nas w szkolenia w ramach programu "Dom Kultury+". Zauważyliśmy, że w takich małych ośrodkach kultury jak nasz nie jest najważniejszy tzw. imprsariat, czyli organizowanie biletowanych imprez, tylko nawiązywanie relacji społecznych z naszymi mieszkańcami. Sprawiliśmy, że nasz dom kultury stał się miejscem spotkań dla naszych lokalnych twórców, artystów. Dzięki temu ludzie właśnie poprzez kulturę budują swoją tożsamość i relacje społeczne. Nie mamy żadnych kompleksów, że nie jesteśmy Warszawą, Sztokholmem czy nawet Wrocławiem. Mamy bowiem świadomość, że posiadamy wielkie bogactwo lokalnych twórców, animatorów, artystów. I z tego czerpiemy.
Środowe spotkanie w Legnicy Anna Komsta nazwała "Kulturalnym Powstaniem Styczniowym".
Zdaniem Grzegorza Szczepaniaka, dyrektora LCK, to właśnie z małych i malutkich domów kultury powstaje "wielkość", która decyduje w dużej mierze o jakości życia kulturalnego.
- I jeżeli w takich amłych ośrodkach będzie ruch, to gwarantuję, że grupa Weekend przestanie być najpopularniejszym zespołem w Polsce - powiedział z uśmiechem Szczepaniak.
fot: Monika Bożek, lca.pl
|