- Przypada mi w udziale najbardziej dramatyczny moment turnieju - zażartował tuż przed ogłoszeniem werdyktu Jury prof. Krzysztof Szydzisz, przewodniczący jurorów Ogólnopolskiego Turnieju Chórów Legnica Cantat 44.
I dodał: - Chciałbym podkreślić wyjątkowo wysoki poziom tego festiwalu. Nawet jurorzy z innych krajów często podkreślali w czasie obrad, że poziom chórów występujących w Legnicy jest na najwyższym, międzynarodowym poziomie
Dlatego prof. Szydzisz, zanim odczytał werdykt podkreślił, że każdy chór biorący udział w turnieju może czuć się jak zwycięzca. Bo samo zakwalifikowanie się do Legnicy Cantat to wielki sukces.
Artyści z dziewięciu chórów z całego kraju, które stanęły w konkursowe szranki, z niecierpliwością czekali na werdykt Jury. Przeszklona sala KGHM Letia drżała w posadach od zbiorowych okrzyków radości, gdy szef Jury wyczytywał laureatów kolejnych nagród.
Gdy okazało się, że Grand Prix Legnicy Cantat 44 powędruje do Chóru Dziewczęcego CANTABILE Państwowej Szkoły Muzycznej w Olsztynie, szał radości młodych chórzystek nie miał końca.
- Jestem przeszczęśliwa! - nie ukrywała radości Agata Wilińska, dyrygentka. - Nie spodziewałyśmy się tego! Przyjechałam na Legnicę Cantat po 10 latach przerwy, z dziewczętami z chóru szkoły muzycznej i od razu taki sukces! Tym bardziej, że konkurencję stanowiły naprawdę znakomite zespoły. Chciałam pochwalić moje chórzystki: są wspaniałe, utalentowane, mądre, w dodatku bardzo ładne. Czasem im nawet mówię, że czego nie dośpiewacie, to "dowyglądacie" - śmiała się symaptyczna dyrygentka.
Sukces jest tym większy, że - jak zaznaczyła Agata Wilińska - prowadzony przez nią chór nie ma, tak jak większość zespołów wokalnych, ani specjalistów od emisji głosu, ani osoby odpowiedzialnej za choreografię, ani menadżera.
- Jak taka Zosia Samosia wszystkim zajmuję się sama - mówiła Agata Wilińska.
Dziennikarze pytali dyrygentkę, czy przed udziałem w tak trudnym i prestiżowym konkursie nakłada na chórzystki jakieś specjalne obostrzenia - zakazuje jedzenia lodów, picia zimnych napojów?
- A skąd! Dziś wspólnie poszłyśmy na lody, aby podnieść sobie poziom cukru - śmiała się szefowa zwycięskiego chóru.
Rubinowa Lutnia im. Jerzego Libana z Legnicy pojedzie więc w tym roku do Olsztyna. To nagroda przechodnia - na własność może otrzymać ją tylko ten chór, który wygra Legnicę Cantat trzykrotnie. To w historii turnieju zdarzyło się tylko 3 razy.
Na zakończenie sobotniej uroczystości setki chórzystów zgromadzonych w sali zaśpiewały wspólnie tradycyjne "Gaude Mater Polonia". Dyrygowała nimi - ze sceny - Agata Wilińska.
Koncert Finałowy odbywał się pod hasłem "Dżungla dźwięków". Nawiązywał scenografią do koncertu otwierającego tegoroczny turniej - "Cantat w ZOO". W sobotni wieczór, na scenie - oprócz chórów - występowali przebrani za dzikie zwierzęta tancerze z Tatru Avatar, publiczność rozśmieszał mim Mariusz Walkosz. Na pomysł tej oryginalnej scenografii i oprawy koncertu wpadła Monika Szczerbińska - Walczak z Legnickiego Centrum Kultury, dyrygentka chóralna, znawczyni tej muzyki.
- Wymyśliłam to, aby pokazać, że muzyka chóralna wcale nie musi być wyłącznie bardzo poważna. Chciałam przybliżyć ją ludziom - mówi Monika Szczerbińska - Walczak.
I rzeczywiście - zarówno koncert rozpoczynający turniej w Galerii Piastów, jak i sobotni Koncert Finałowy, nie miały nic wspólnego ze śmiertelną powagą. Przeciwnie - były luźne, wesołe, bliskie nawet tym, którzy muzyki chóralnej na co dzień nie słuchają. Jednak lekka oprawa nie zmieniła faktu, iż Legniczanie mogli posłuchać muzyki chóralnej z naprawdę wysokiej półki.