Z wielkim hukiem, w centrum miasta, przy rzeźbie Filipa - symbolu Satyrykonu - ruszył w piątkowe popołudnie Satyrykon 2013. To jeden z najbardziej prestiżowych konkursów i festiwali satyry na świecie. Legnica będzie więc przez weekend globalną stolicą śmiechu. Ale Satyrykon to nie tylko śmiech. To także wzruszenia i takie momenty, kiedy człowiek zatrzymuje się w codziennej gonitwie i zastanawia nad rzeczywistością, która w satyrycznych pracach artystów z całego świata znajduje lustrzane odbicie.
Zapraszamy na wyprawę po tym niezwykłym świecie śmiechu, uczuć, wzruszeń i wspomnień, w którą zabiorą Państwa swoimi opowieściami goście Satyrykonu.
b>Bożena Toeplitz, żona Krzysztofa Teodora Toeplitza, która odsłoniła w piątek w Legnicy tablicę pamięci nieżyjącego od 3 lat męża, znakomitego dziennikarza, pisarza, krytyka filmowego, współtwórcy kultowego serialu "Czterdziestolatek".b>
- Mój mąż miał niezwykłe, lekko złośliwe poczucie humoru. I tysiące zabawnych powiedzonek, które przechodziły potem do naszego, domowego słownictwa. Jego żarty jednak nie zawsze śmieszyły mnie od razu. Pamiętam, kiedyś wybierałam się na bankiet, przygotowałam się, ładnie ubrałam i pytam męża: "Jak wyglądam"? A Krzysztof na to: " Kochanie, zawsze ci mówiłem, że uroda nie jest twoją najmocniejszą stroną...". Dziś śmieję się z tego, ale wtedy wcale do śmiechu mi nie było! Jednak Krzysztof był tak naprawdę wielkim dżentelmenem. Takim starej daty - przynosił kwiaty, robił prezenty. Robił mi zabawne złośliwości, ale szybko je wynagradzał piękną różą. Myślę, że jego największą zasługą dla satyry było to, że odkrywał talenty, walczył o zdolnych twórców. Wystarczy przejrzeć "Szpilki" z czasów, gdy był w nich redaktorem naczelnym. Wykuło się tam tylu artystów! Choćby Andrzej Mleczko, który zaczynał właśnie u Krzysztofa w "Szpilkach". Wiąże się z tym zresztą bardzo zabawna anegdota. Andrzej Mleczko przyszedł któregoś dnia do Krzysztofa. "Wystaw mi proszę zaświadczenie, jako redaktor naczelny, że ja jestem... artystą" - poprosił. Mąż bardzo się się zdziwił. "Chętnie, ale wytłumacz mi, po co ci to"?! Okazało się, że Andrzej Mleczko, który mieszkał wówczas gdzieś w okolicach Krakowa, miał problemy z sąsiadami. Oni wszyscy szli bladym świtem do pracy i stukali w drzwi Andrzeja krzycząc, że jest darmozjadem, bo śpi, zamiast pracować. "I jak będę miał takie oficjalne zaświadczenie, że jestem artystą i pracuję w nocy, to je sobie powieszę na drzwiach i dadzą mi spokój" - tłumaczył Krzysztofowi. Mój mąż z całą powagą wystawił mu taki dokument i Andrzej powiesił go sobie na drzwiach.
Takie chwile jak ta podczas Satyrykonu, kiedy odsłaniałam tablicę poświęconą mojemu mężowi, są dla mnie wciąż bardzo trudne. W tym roku obchodzilibyśmy 40. rocznicę ślubu... Ale Krzysztof zawsze mówił, że najważniejsze jest, aby zostawić po sobie w życiu jakiś ślad. I ten ślad jest.
b>Małgorzata Lazarek, laureatka Grand Prix Satyrykonu 2013.b>
- Jestem przeszczęśliwa, jestem dumna, to dla mnie wielki sukces! Satyrykon to przecież zdecydowanie najważniejszy konkurs satyryczny w Europie. Nie tylko pod względem poziomu prac, także organizacja stoi na najwyższym poziomie. W Satyrykonie brałam udział wielokrotnie, moje prace były wcześniej nagradzane, ale nie spodziewałam się, że otrzymam Grand Prix! Pamiętam, jak przed laty wysłałam na Satyrykon pierwszy raz rysunek. W zgłoszeniu nie podałam swojego numeru telefonu, tylko adres. Jakiś czas potem dostałam telegram z wiadomością, że otrzymałam Złoty Medal. Rozbeczałam się ze szczęścia. Od razu zadzwoniłam do męża, do pracy. "Maksiu! Dostałam nagrodę na Satyrykonie" - wykrzyknęłam. Mąż chwilę milczał, po czym powiedział: " Słuchaj, to pewnie Tomek zrobił ci dowcip"... Do dziś się z tego śmiejemy.
b>Robert Szecówka - wspólnie z nieżyjącym już Andrzejem Tomiałojciem wymyślił i stworzył 36 lat temu Satyrykon.b>
- Mam 78 lat, mieszkam głównie w Niemczech, ale zawsze przyjeżdżam na Satyrykon. Wspaniale się czuje patrząc na to, co się tu dzieje. Od razu przypominam sobie pierwszy Satyrykon. To był 1977 rok, a my... przebijaliśmy głową mur. I to dosłownie. Czasy były jakie były i nie było pewności, czy kolejny Satyrykon się odbędzie. Zrobiliśmy więc mur z papieru, nałożyliśmy na kij głowę manekina - wiadomo, cudzą głową mur łatwiej przebić - i symbolicznie przebijaliśmy się przez wszystkie przeszkody. I udało się! Skąd pomysł na Satyrykon? Dobre pomysły przychodzą nie wiadomo skąd. Satyrykon miał najpierw charakter lokalny, ale oczami marzeń widziałem, jak się rozrasta. Z biegiem lat koleżanki i koledzy zajmujący się kultura spełnili te moje marzenia: Satyrykon stał się wydarzeniem światowym
b>Stoyko Sivrilov z Bułgarii, laureat Srebrnego Medalu Satyrykonu w kategorii "Żart".b>
- Miałem wieloletnią przerwę w rysowaniu. Wróciłem do tego dopiero przed rokiem. Szukałem w internecie różnych konkursów, na które mógłbym wysłać swoje prace. Znalazłem Satyrykon w Polsce. Nie wiedziałem wtedy wiele o tym konkursie, bo - jak wspomniałem - zajmowałem się długo czymś zupełnie innym. Wysłałem swój rysunek na Satyrykon. Gdy po jakimś czasie sprawdziłem w internecie wyniki i okazało się, że jestem jednym z laureatów, zadzwoniłem z tą nowiną do Domu Satyry w Bułgarii. I tam usłyszałem, że Satyrykon to jeden z najważniejszych konkursów satyrycznych na świecie! Teraz jestem bardzo szczęśliwy, że otrzymałem tu nagrodę.
b>Tadeusz Krzakowski, prezydent Legnicy.b>
- Oglądanie wystaw Satyrykonu otwiera nas na przeróżne sprawy: społeczne, obyczajowe, wydarzeniowe - zarówno nasze polskie, jak i międzynarodowe. Legnica staje się miejscem, które koncentruje uwagę świata. Proszę się rozejrzeć, przyjechali do nas goście m.in. z Wielkiej Brytanii, Włoch, Bułgarii, a nawet z Iranu. Satyrykon to jedna z najważniejszych imprez promujących nasze miasto.
b>Grzegorz Szczepaniak, dyrektor Legnickiego Centrum Kultury.b>
- Satyrykon się zmienia, bo zmieniają się czasy. Satyra jest zwierciadłem współczesności, od razu reaguje na zmiany. I to widać w pracach. Bardzo dokładnie obejrzałem wystawę pokonkursową i myślę, że jest w niej coś takiego, że nie można przejść obok tych rysunków obojętnie. Po prostu trzeba się zatrzymać, zastanowić, przemyśleć je. I wtedy widać, jak Satyrykon się z każdym rokiem zmienia. Jest najlepszym lustrem współczesności.
|