Czarny sen dyrektora artystycznego babskiego pisma: naczelna wciska nam artykuł o żylakach. Dzizas! Gorzej by było chyba tylko o łupieżu. Przed oczami przelatują wam widoki obolałych kończyn dotkniętych tą mało estetyczną przypadłością. Przypominają się medyczne tablice poglądowe, które widzieliście czekając w przychodniach na korytarzach. Otwieracie Internet, a tam: żylaki-mutanty, megażylaki, gigażylaki. Straszą, psują apetyt i nie dają zasnąć. Ich posiadacze wstydliwie ukrywają je przed światem, zasłaniają, noszą długie suknie i płaszcze do ziemi. Nie ma miejsca dla żylaków w świecie pięknych, wypełnionych botoksem i silikonem ludzi z okładek i rozkładówek lajfstajlowych pism. Nie pasują do reklamy perfum, źle wyglądają w towarzystwie cappuccino i sojowego latte. I bądź tu, człowieku, dyrektorem artystycznym takiego magazynu. Wujku Dobra Rado, co robić? Jak to co? Zadzwonić do Kasi Bogdańskiej! Tak, tylko Kasia Bogdańska ze swoją subtelną linią, metaforą, gamą kolorów i kobiecą wrażliwością, zrobi nam z tego wizję tak piękną, że żylaki jak rośliny zmysłowo wplatają się w damskie pończochy (Czy może to są rajstopy? Sorry, nigdy się tego nie nauczę). Bogdańska sprawi, że przestaniemy bać się gabinetów lekarskich, aparatury medycznej i wykresów EKG, pokaże nam marzenia i tęsknoty za naturą czystą tak, że sami zaczynamy marzyć i tęsknić i zaraz kombinujemy, jak by tu się wyrwać z Mordoru. Te wnętrza postaci wypełnione pejzażami, pływające w indiańskiej łodzi po jeziorach, wciągające woń lasu, obejmujące ramionami łańcuchy górskie, mogłyby reklamować najbardziej wyrafinowane oferty biur podróży. - Pani Kasiu, prosimy last minute z tą dziewczyną z wiosłami! Chciałoby się z nią popływać w tym obrazku, gdzie z kart książki wynurza się pejzaż w zieleniach i fioletach, a na niebie fruwają latawce i balony. I koniecznie proszę dorzucić to pudełeczko, z którego wyskakuje ten cudowny, rajski ogród, zapach aż kręci w nosie. Nawet te pani płyny do mycia pachną naturą i mogłyby sobie rosnąć w tych zielnikach jak u Dürera, ogrodach jak u Mehoffera i dżunglach pełnych zwierzyny jak u Celnika Rousseau. Nic dziwnego, że dyrektorzy artystyczni pism i magazynów dzwonią do Bogdańskiej. Dzwonią z "Wysokich Obcasów" i "The Washington Post", z "Newsweeka" i "Harvard Magazine", "Magazynu Znak", "Gazety Wyborczej" i wielu innych. Teraz zadzwonili z Legnicy, z Galerii Satyrykonu, bo młoda ilustratorka, absolwentka Wydziału Malarstwa warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, tam właśnie zaprezentuje swoje prace publikowane we wspomnianych periodykach. Będzie bajecznie, magicznie, zielono i pachnąco, będzie pluskać woda, szumieć las, nad głowami będą nam fruwać tajemnicze owady, indiańska dziewczyna zaprosi nad do łodzi, a nasze ciała oplotą fantastyczne okazy najpiękniejszych żylaków na świecie.
Tomasz Broda
wernisaż 13.09.2019 godz. 18.30
Studiowała na Wydziale Malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, gdzie nadal mieszka i pracuje. Ilustruje dla prasy w kraju i za granicą. W przyszłym roku, w Stanach Zjednoczonych ukaże się pierwsza zilustrowana przez nią książka dla dzieci. Jej ilustracje były wyróżniane na międzynarodowych konkursach, a wzór z leśnym runem został nagrodzony złotem w 2017 roku przez 3x3 The Magazine of Contemporary Illustration. Przez kilka lat współpracowała z tygodnikiem Wysokie Obcasy, większość prac na wystawie to właśnie owoce tej współpracy. Ilustracje jej autorstwa były publikowane również w: The Boston Globe, The Washington Post, ProPublica, The Atlantic, Harvard Magazine, Fletcher Magazine, Politico, Yes! Magazine, Gazeta Wyborcza, Magazyn Znak, Podróże Ekstra, Magazyn Usta, Newsweek, Gaga, Kosmos dla dziewczynek (i reszty świata).
Na wystawie w Galerii Satyrykon oprócz Runa jest jeszcze kilka ilustracji, które dostały wyróżnienia w międzynarodowych konkursach - "Piersi pod ochroną" i "Żylaki" - wyróżnienia w konkursie 3x3 The Magazine of Contemporary Illustration 2017, "Force of Nature" zakwalifikowało się na wystawę World Illustration Awards 2019 w Londynie.